czwartek, 11 kwietnia 2013

Think pink



Idzie wiosna, dziewczyny! Czas, kiedy nasza buzia powinna wyglądać świeżo i promiennie. Nie zawsze jednak chce z Wami współpracować? No więc dziękujcie Bogu za kosmetyki! Pokażę Wam dzisiaj jak uzyskać  'candy look'. Pędzle w dłoń i jazda!


OCZY




Na buzię nałożyłam podkład, korektor pod oczy i bazę pod cienie. Z paletki wybieram chłodny perłowy róż i nakładam go na całą ruchomą powiekę.




W wewnętrznym kąciku i na środek ruchomej powieki aplikuję morelowy cień z tej samej paletki. Rozcieram lekko palcem, aby oko nie wyglądało za ciężko.




Brwi wypełniam brązową kredką i wyczesuję je szczoteczką.




Eylinerem rysuję cienką kreskę, lekko skierowaną ku górze. Następnie tuszuję rzęsy zarówno górne, jak i dolne.





Wytuszowane rzęsy prezentują się jak widać powyżej :)

BUZIA





Nie bójcie się różu! Ja wybieram intensywnie koralowy odcień, który dokładnie bleduję pędzlem, żeby 'wtopić' go w policzki. 




Całą twarz przyprószam lekko pudrem, żeby zafiksować makijaż. Nie chodzi nam tu o całkowity mat, dlatego jeżeli macie normalną lub suchą skórę, możecie sobie darować ten krok :)



Na usta nakładam cukierkowy błyszczyk i o mało co go nie zjadam, bo wygląda i pachnie jak landrynka! ^^


EFEKT KOŃCOWY





Nie wiem jak Wy, ale ja na nową odkryłam magię różu. Think pink! :)


CZEGO UŻYŁAM


1. Podkład Revlon Colorstay 150 Buff
2. Korektor płynny Bell Perfect Cover (wariant najjaśniejszy)
3. Baza pod cienie Kobo Proffesional
4. Paletka cieni Lancome F95- Baby Romance
5. Kredka do brwi Avon blonde
6. Eyliner w płynie (niestety mam go ze sto lat, dlatego nazwa się starła)
7. Czarna maskara Catrice Lashes to kill
8. Róż Catrice 030 Pink Grapefruit Shake
9. Puder Maybelline DreamMat Powder 03 Golden Beige
10. Błyszczyk Eveline Colour Celebrities nr 590



niedziela, 17 marca 2013

Braun Satin Hair- recenzja






Przedstawiam Wam moją specjalistkę od ujarzmiania niesfornych, puszących się kosmyków. Kto by pomyślał, że szczotka do włosów może być na baterie? No i te całe jony. O co tu właściwie chodzi? Zapraszam do zgłębienia tematu.

Opis producenta

Szczotka Braun Satin Hair została opracowana, aby nadać włosom niesamowity blask i gładkość, za każdym pociągnięciem, zawsze i wszędzie, w sposób natychmiastowy - za naciśnięciem przycisku. Jest łatwa w użyciu, w 100% przenośna, stylowa i daje wszystkie dodatkowe korzyści związane z ochroną włosów i zmniejszeniem się ich elektryzowania, wynikające z zastosowania systemu Braun Iontec.
Natychmiast zauważysz i poczujesz różnicę w miarę, jak Twoje włosy staną się błyszczące, lśniące i gładkie.
Bezprzewodowa, działa na baterie.




A co ja na to?

Obiecanki cacanki... Takie to wszystko piękne i cacy, że aż nie mogłam uwierzyć, że rzeczywiście szczotka DZIAŁA.  Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczesałam włosy po raz pierwszy. Zauważyłam wyraźne wygładzenie (zwłaszcza u nasady),  podczas czesania włosy się nie elektryzowały i efekt utrzymywał się prawie cały dzień. Dla mnie bomba.


Jak używać?

No to teraz jak to wszystko działa. Cała filozofa polega na tym, żeby przesunąć guzik znajdujący się na trzonku szczotki. W ten sposób włączamy ją i uaktywniamy zbawienne dla naszej czupryny JONY.



Dioda świeci się na zielono, a my możemy usłyszeć charakterystyczne 'syczenie', które wydobywa się z otworu z tyłu szczotki (to TE sławetne jony tak hałasują):


Szczotka jest gotowa do użycia. A gdybyście zapomniały jej wyłączyć, to jest na tyle sprytna, że po 5 min sama automatycznie się wyłącza.

Czyszczenie

Tutaj też nie będę się rozpisywać. Kiedy chcemy wyczyścić szczotkę naciskamy guziczek na jej czubku, po czym rozkładamy szczotkę na dwie części.






Podsumowanie

Szczotka ma właściwie same plusy. Jedynym minusem jest oczywiście cena, która oscyluje w okolicach 100 zł.No i to, że bądź co bądź włosy stają się tak gładkie, że dla dziewczyn o cienkich pasmach mogą wydawać się 'ulizane'. Do reszty- nie mam uwag :)

A zatem, jeżeli tak jak ja, macie po każdym myciu 'pudla' na głowie, jest to wynalazek dla Was! Zdecydowanie polecam :)

Buziaki, A.














środa, 13 marca 2013

Batony śniadaniowe

Hej, hej! 
Mam dla was przepis na batony śniadaniowe, ja z siostrą nazywamy je corny'ami, bo trochę nam przypominają te batony!
Nie są trudne do zrobienia, ale długo trzeba niestety na nie czekać, bo siedzą w piekarniku godzinę!

Składniki:
  • 1 puszka mleka zagęszczonego słodzonego
  • 250g płatków owsianych (nie błyskawicznych)
  • 75g wiórków kokosowych
  •  100g suszonej żurawiny
  • 125g mieszanki nasion (słonecznik, dynia, sezam)
  • 125g niesolonych fistaszków 
  1.  mleko podgrzać lekko w garnuszku
  2. wszystkie suche składniki wymieszać w misce
  3. dodać ciepłego mleka do składników
  4.  jeżeli składniki nie chcą się połączyć, można dodać troszkę miodu
  5. piec około godziny w temperaturze 130 stopni, po 15min od wyjęcia pokroić na 16 batoników
wszystkie składniki mieszamy w misce














Smacznego!
:)